Wielkopolski ser smażony, to ten rodzaj śmierdzącego sera za którym tęsknie niesamowicie mocno. Szczególnie za tym z kminkiem. Doskonale rozumiem zwolenników jak i przeciwników tego specyficznego tworu, niemniej na diecie bez nabiałowej musiałam o nim zapomnieć. Aż tu pewnego dnia natrafiłam na wegański przepis na smażony ser. Nie do końca chciało mi się wierzyć, więc spróbowałam. Nie powiem pasta w smaku super, choć nie do końca przypominała ser konsystencją i smakiem. Ale się nie poddałam, pokombinowałam po swojemu, zmieniłam kilka składników i wyszło pysznie, w konsystencji prawie idealnie, smak lekko serowaty, ale nie ma się co oszukiwać, sera z tofu i kaszy jaglanej się nie wyczaruje ;). Choć namiastka zawsze jest, a u mnie w kuchni będzie dość często.
Pasta ma też dużo plusów: jest błyskawiczna w przygotowaniu, jest tania (porcja około 400 g to koszt 2 zł), no i zawiera o wiele więcej składników odżywczych niż ser smażony. Nic tylko robić.
- 1 szklanka ugotowanej kaszy jaglanej (1/3 surowej + ⅔ wody – 20 minut gotowania)
- ½ kostki naturalnego tofu (około 100 g)
- 1 łyżka płatków drożdżowych
- 1 ząbek czosnku (nie obrany)
- ½ łyżeczki kozieradki
- 2 łyżki kminku
- 1 łyżka oliwy
- sól i pieprz
- Przepłucz kaszę zimną wodą, a następnie zalej wodą i gotuj na małym ogniu, pod przykryciem, nie mieszając 15 minut. Następnie zdejmij z ognia i odstaw na 5-10 minut na bok nie zdejmując pokrywki.
- Na suchej patelni zrumień czosnek, nie obierając go wcześniej, aż skorupka zacznie robić się czarna, a środek będzie miękki.
- W misce umieść wszystkie składniki (poza kminkiem), dodaj obrany czosnek i całość zmiel blenderem ręcznym.
- Na koniec dodaj kminek i całość wymieszaj.
- Gotowe :).