Podobno istnieje taki trend w kuchni australijskiej, że do wszystkiego pchają buraka. No to też postanowiłam coś z buraka upichcić. Na upały idealne są chłodniki i kremy na zimno. No i wpadł mi do głowy taki krem na zimno, z owocowym akcentem. Krem z buraków, papierówek i jeżyn z dodatkiem czarnuszki i bazylii, a dla balansu marynowane wędzone tofu (które przypomina w smaku wędzony twaróg).
Czasem eksperymenty nie wychodzą, ale tutaj pełen sukces. Orzeźwiające, słodkie, kwaśne i słone, każdy smak po kolei, a na koniec pikantna czarnuszka. Jedyny szkopuł to pieczenie buraków w ten upał, ale dla chcącego nic trudnego :).
Składniki
Czas przygotowania: 15 minut + 40 minut pieczenia
- 3 buraki
- 3 papierówki
- 250 g jeżyn
- sok z jabłek lub jeżyn
- kostka wędzonego tofu
- sos sojowy
- świeża bazylia
- łyżka czarnuszki
- sól i pieprz
Przygotowanie
- Buraki umyj i zawiń w folę aluminiową.
- Piecz je w piekarniku około 40 minut.
- Tofu pokrusz w palcach i spróbuj, jeżeli jest za mało słone dodaj łyżkę sosu sojowego.
- Papierówki obierz i zetrzyj na tarce.
- Ostudzone buraki również zetrzyj na tarce i dodaj do jabłek.
- Dodaj do całości połowę jeżyn i całość zmiksuj blenderem.
- Całość jest dość gęsta więc dodaj wody lub soku z jabłek/jeżyn.
- Spróbuj i jeżeli uznasz, że jest za mało kwaśne, dodaj soku z cytryny.
- Teraz całość należy złożyć.
- Nałóż na talerz krem, dodaj pokruszone tofu, jeżyny i posiekaną bazylię, a całość posyp czarnuszką, solą i pieprzem.
- Smacznego :).