Przeglądając rumuńskie słodycze, natrafiłam na naleśniki. Niby nic, ale prawie każdy je lubi, ale zainteresowało mnie jedno. Rumunii uwielbiają orzechy, wszelkiej maści. No i znalazłam przepis na krem orzechowo-czekoladowy. Można rzec, taka domowa nutella, ale jest różnica. Orzechy są zdecydowanie mocniej wyczuwalne, przez co konsystencja jest lekko kaszkowata, no i przede wszystkim czuć wanilię :). Zauważyłam, że w wielu przepisach polecano połączenie domowej konfitury z tym kremem, oczywiście w asyście naleśnika, albo i pięciu. Ale jak już przygotujemy krem, to i porządna konfitura by się przydała. A skąd? Oczywiście od mamy, porzeczkowa :). Przy gotowaniu kremu zostają białka, które można wykorzystać do przygotowania naleśników. Gdy je ubijemy i dodamy do masy, nasze naleśniki będą o wiele wyższe, puszyste. Ja miałam ochotę na płaskie, dlatego dodałam je tak po prostu, dzięki czemu naleśniki wyszły prawie białe, gładkie i lekkie.
Nie ma co przedłużać, połączenie tych trzech smaków zrobiło mi dzień. To było najlepsze śniadanie od dawna (w sensie od precli ).
- 6 łyżek kakao
- 3 łyżki masła
- 4 łyżki cukru
- 285 ml mleka sojowego
- ½ łyżeczki ekstraktu waniliowego
- 4 żółtka jajek, lekko roztrzepane
- 200 g zmielonych orzechów (laskowych najlepiej)
- Rondel postaw na najmniejszym ogniu.
- W rondlu umieść masło, kakao, cukier i ekstrakt waniliowy.
- Mieszaj, aż wszystkie składniki się połączą.
- Dodaj mleko i ciągle mieszaj, najlepiej rózgą.
- Masa nie powinna się gotować.
- Po 5 minutach cienkim strumykiem, wciąż mieszając, dodawaj żółtka.
- Po kolejnych 5 minutach dodaj orzechy i całość połącz.
- Podawaj z czym masz ochotę, albo szamaj po prostu łyżką :).