O tej porze roku korzysta się z sezonowych warzyw i owoców. Botwinka nie jest niczym nowym, jest wręcz wiosennym klasykiem, nic więc dziwnego, że po chłodniku przyszła pora na wersję ciepłą.
Przepisów i wersji są setki, dodatków również. Ze śmietaną słodką, kwaśną, na mleku, na bulionie warzywnym, mięsnym, z cebulką, oregano, ziemniakami, włoszczyzną, fasolą, kapustą, itd. U nas wersja na winie – co się nawinie to w zupie będzie (wiem, boski żart).
W lodówce zastałam: botwinkę, fasolkę szparagową, bulion wołowy i koperek. Wersja wręcz uboga, dla wszystkich których przeraża długa lista składników. Mała ilość składników nie oznacza płytkiego smaku. Zupa doprawiona lubczykiem i octem, na intensywnym bulionie robi robotę, a w te zimne letnie dni wręcz ratuje.
- pęczek botwiny z buraczkami (im większe, tym lepiej)
- dwie garści żółtej fasolki szparagowej
- 1 litr bulionu
- koperek
- 2 łyżki octu winnego
- sól, pieprz i przyprawy do smaku
- oliwa do smażenia
- Buraczki pokrój w kostkę i podsmaż w garnku.
- Buraczki zalej bulionem i na malutkim ogniu gotuj przez 15 minut.
- Posiekaj botwinę wraz z liśćmi.
- Fasolkę pokrój na ćwiartki.
- Warzywa dorzuć do buraczków i gotuj całość kolejne 15 minut.
- Na koniec dopraw zupę octem, solą, pieprzem, lubczykiem i na co masz ochotę.
- Podając dodaj koperek.
- Oczywiście najlepsza jest następnego dnia :).